Blog about dog

Piesmastan.pl

Czy kastracja to samo dobro? Nasze doświadczenie z chipem kastracyjnym.

utworzone przez | wrz 27, 2020 | 5 Komentarze

Ten wpis będzie opisem naszych doświadczeń i mojej opinii, a nie prawdą objawioną. Do każdego psa należy podejść indywidualnie oraz konsultować z weterynarzem i behawiorystą. Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie: kastrować czy nie? Ja nie jestem lekarzem dlatego proszę informacje tu zawarte traktować jako luźne przemyślenia zwykłej opiekunki psa. Opiekunki, która zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro psa.

Okres dojrzewania

O tym zdecydowanie można zrobić oddzielny wpis dlatego postaram się nie rozpisać. Okres dojrzewania u wielu psów przebiega bardzo burzliwie. Mózg zalewa fala hormonów i nagle wszystko zaczyna się walić. Na nas spadło to jak grom z jasnego nieba, niespodziewanie i bardzo intensywnie. Zupełnie nie byłam na to przygotowana. Czytałam o tym słynnym i trudnym okresie u psich nastolatków ale nie spodziewałam się, że może się to okazać aż takim problemem. Z dnia na dzień mój mały chłopiec zmienił się w dojrzewającego szatana, któremu tylko dziewczyny w głowie. Czułam się jakby ktoś wykasował mu pamięć, bo wszystko to czego go nauczyłam wyparowało. Nie mogliśmy przechodzić przez osiedle, bo akurat sunia sąsiadów miała cieczkę. Mastan zapominał nawet o załatwianiu swoich potrzeb, bo potrafił stać w jednym miejscu 10 minut wąchając i śliniąc się. Nie było mowy o puszczaniu go ze smyczy bo leciał przed siebie za zapachami mimo, że mieliśmy bardzo dobrze zrobione przywołanie. W pewnym momencie musiałam na każdy spacer jeździć samochodem do lasu bo tylko tam jakoś w miarę funkcjonował. W domu słabo jadł, słabo spał, był sfrustrowany. Było mi przykro widząc jak się męczy. To go wykańczało psychicznie i fizycznie. Mnie również.

Kastrować czy nie?

Podjęcie decyzji było trudne i bardzo niejednoznaczne. W naszym przypadku były przeciwskazania, które spędzały mi sen z powiek. Mastan to pies lękliwy i mało pewny siebie. W takich przypadkach bardzo często dochodzi do pogłębienia tych problemów. Testosteron jest potocznie nazywany hormonem pewności siebie, więc „zabranie go” nie w każdym przypadku jest dobrym pomysłem. Ja miałam wiele obaw, weterynarz i behawiorysta również nie potrafili mi jednoznacznie doradzić. Z drugiej jednak strony chciałam mu jakoś pomóc widząc jak bardzo się męczy. Miałam świadomość, że zabieg chirurgiczny jest nieodwracalny, więc jeżeli się na niego zdecyduję to już nie będzie odwrotu. Jeżeli okazałoby się, że jest bardzo źle to musielibyśmy jakoś sobie z tym radzić. Kolejnym dosyć istotnym czynnikiem przy podjęciu decyzji była umowa adopcyjna, którą podpisaliśmy z fundacją. Może być to dosyć kontrowersyjne, bo bezwzględnym warunkiem adopcji jest kastracja, a jednak ja się wahałam. Stawiam dobro psa zawsze na pierwszym miejscu, więc skoro specjaliści mieli wątpliwości to ja nie podjęłabym decyzji o kastracji tylko dlatego, że wymaga tego fundacja. Oczywiście wynika to z dobrej woli. Wiadomo, że kastracja przyczynia się do zmniejszania liczby bezdomnych psów i zapobiega niekontrolowanemu rozmnażaniu. Myślę jednak, że zawsze trzeba patrzeć na tego konkretnego psa, jego dobro i możliwości.

Często też powodem podjęcia decyzji o kastracji jest agresja psa. Nie powinno się tego robić. Kastracja nie jest lekiem na agresje, a wręcz w wielu przypadkach tylko ją pogłębia. Jeżeli agresja wynika z lęku (a bardzo często tak właśnie jest) to kastracja nie wniesie nic dobrego. Nad agresją należy pracować. Udać się do behawiorysty, który znajdzie przyczynę i ustali plan działania. Przed podjęciem decyzji o kastracji warto też zbadać poziom testosteronu u psa. Jeżeli jest w normie, a my mamy obawy, że po kastracji pies do reszty straci pewność siebie to warto się zastanowić. Podjęcie decyzji o nie wykastrowaniu psa wiążę się też z profilaktycznym badaniem (minimum raz w roku) psa pod kątem nowotworów układu płciowego (jądra, prostata).

Chip kastracyjny – kastracja chemiczna

Okazało się, że jest odwracalny sposób na sprawdzenie jak Mastan zareaguje na kastracje. Chip kastracyjny wprowadza się podskórnie, najczęściej między łopatki, a okres działania to ok. od 6 do 12 miesięcy. Substancja uwalnia się hamując produkcję testosteronu co czyni psa okresowo bezpłodnym. Uznałam, że jest to idealne rozwiązanie dla nas. Zobaczymy jak będzie i jeżeli wszystko będzie okej to zdecydujemy się na kastracje chirurgiczną. Po około 5 miesiącach od podania chipa mogę stwierdzić, że moje obawy się potwierdziły. Mastan niestety stał się bardziej lękliwy i mniej pewny siebie. Nałożyły się też na to inne losowe sytuacje, na które wpływu nie mieliśmy, ale uważam, że gdyby nie chip to istnieje duża szansa, że poradziłby sobie lepiej. Teraz czekamy aż chip przestanie działać i wtedy dopiero będziemy mieli pełen obraz. Możliwe, że gdy hormony wrócą do normy to jego stan psychiczny się poprawi ale nie jest to pewne. Jest wiele psów u których lęki nabyte podczas działania chipa już zostały. 

Podsumowanie

Nie ma jednego złotego środka dla każdego psa. Do sprawy kastracji trzeba podejść odpowiedzialnie i rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. To my odpowiadamy za nasze psy i często potem to właśnie one płacą za nasze błędy. Nie uważam, że kastracja jest zła albo dobra. Ma wiele zalet jak i wad. To wszystko ZALEŻY. Nie opowiadam się po żadnej ze stron ale zdecydowanie jestem przeciwniczką zarówno „kastrować zawsze i wszystkie” jak i „nie kastrować”. Uważam, że podjęłam najlepszą decyzję jaką mogłam podjąć na tamten moment ale z tą wiedzą jaką mam teraz nie zdecydowałabym się drugi raz na chip kastracyjny. Oczywiście nie mogłam przewidzieć jak to wpłynie na Mastana. Dobrze, że jest to metoda odwracalna. Wierzę, że przy pomocy suplementów, ciężkiej pracy i powrotu hormonów uda mi się ustabilizować jego psychikę. Uważam, że każdy opiekun psa lękliwego powinien skonsultować swój przypadek ze specjalistami i na tej podstawie podjąć decyzję. Tutaj nie można kierować się „widzi mi się” czy głupimi stereotypami. I na koniec: suczka nie musi mieć szczeniaków, pies nie podchodzi do swoich jąder w sposób ludzki, w wielu przypadkach kastracja ratuje życie, w wielu przypadkach jest konieczna, w wielu przypadkach jest potrzebna, ale też w wielu przypadkach może być szkodliwa dla psiej psychiki. Należy o tym pamiętać przy podejmowaniu decyzji 😊

4.6 13 votes
Oceń artykuł
Subscribe
Powiadom o
5 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Ola
11 miesięcy temu

Jak Mastan się miewa?
Podaliśmy naszemu psu chip kastracyjny i mam podobne obserwacje co pani… 🙁

Beata
8 miesięcy temu
Reply to  Ola

Dzień dobry. Od dłuższego czasu śledzę fora, czytam, pytam i zastanawiam się nad katracją hormonalną. U nas ze względu na „slabe” wyniki nie można podać znieczulenia więc zabieg narazie nie wchodzi w grę. Proszę napisać jeśli oczywiście znajdzie Pani chwilę i chęć, jak wyglądało zachowanie pieska po wszczepieniu implantu, jak sie przełożylo to na jego zachowanie ogólne, a jak w trakcie cieczek.. Ja mam stabilnego psa, problemów z nim brak jedynie właśnie w trakcie cieczek jego pobudzenie sięga a zenitu😉 pozdrawiam.

Monika
6 miesięcy temu
Reply to  Beata

U nas po pierwszym implancie był dramat powiedziałam nigdy więcej 😞 ale niestety jego zachowanie podczas cieczek spowodowało że podaliśmy 2 raz i … było o niebo lepiej . Obecnie godzinę temu wróciliśmy z kastracji chirurgicznej zobaczymy co czas przyniesie

Elżbieta
6 miesięcy temu
Reply to  Beata

Mój pies rasy Beagle, po podaniu chipa stracił chęć do życia. Unika psów, skrócił spacery, przestał biegać, je i śpi. Utył 6 kilogramów i żałuję ze się zdecydowałam.

Magdalena
4 miesięcy temu
Reply to  Elżbieta

Mój husky po podaniu chipa stracił swoją osobowość. Tak jak u beagla Beaty – właściwie cały czas śpi, chyba że jest głodny i prosi o jedzenie. Ma wilczy apetyt, przytył ze 4 kg, i chociaż ograniczam jedzenie, to widzę, że jest wtedy niezdrowo głodny i po prostu się męczy. Spacery: ten wspaniały wcześniej biegacz potrafi teraz wyjść na siusiu (kucane) i zawrócić do domu. Serce się kraje. Dramat. Jak czytam opisy takich objawów na stronach wet., to wszystko kojarzy mi się z zespołem Cushinga. Nigdy więcej.